Co do dziergania w samolocie muszę wtrącić swoje 3 oczka. Po pierwsze - to, czy do samolotu w ogóle wejdziemy z drutami jest zależne przede wszystkim od przejścia kontroli bezpieczeństwa, a ta jest związana z lotniskiem a nie liniami. Są lotniska, na które nie zostałam wpuszczona z drutami do samego budynku terminalu (Antalia, Kolombo), gdyż uznano, że jest to garotta. Zdarza się tak w portach, w których kontrola bezpieczeństwa jest już na drzwiach wejściowych. Stopień restrykcyjności zmienia się w zależności od aktualnej sytuacji politycznej i zagrożenia terrorystycznego. Nie polecam także drutów i szydełek w bagażu podręcznym w portach krajów o dużej korupcji (Kuba, kraje afrykańskie). Znalezienie czegoś, czego można się przyczepić, może być pretekstem do oczekiwania łapówki. Druga sprawa to czy obsługa samolotu lub ew. pasażerowie będą mieli coś przeciwko szydełkowaniu i robieniu na drutach - z tym nigdy nie miałam problemów:)

Mariolciu ,ach te cekinki moje ulubione,cieszę się ,że będzie ich więcej w edziewiarce.

Z niecierpliwością czekam na włóczki z cekinami. A jeśli chodzi o druty w samolocie, to nigdy nie miałam problemów. Druty z zaczętą robótką pakuję do przezroczystej saszetki. Druty miałam drewniane, rozkręcane. Latałam KLM-em, Lufthansą, Wizz Air-em, lokalnymi liniami brytyjskimi i portugalskimi, nigdy nie było kłopotów. Stewardesy zawsze sympatycznie się uśmiechały, gdy śmigałam drutami na pokładzie.
https://zamotanagama.blogspot.com/search/label/dzierganie%20w%20różnych%20miejscach